Michelle
Wysiadłam z taksówki uśmiechając się do starszego pana za kierownicą i wreczając mu należytą sumę. Taksówkarz odwzajemnił uśmiech i odjechał. Zostałam sama ze swoimi walizkami przed niedużym domkiem po mojej babci, która zmarła gdy byłam mała. Westchnęła, po czym skierowałam się do środka, ciągnąc za sobą swoje rzeczy. Teraz moim priorytetem było znaleźć sobie jakąś pracę. Rozsiadłam się w starym bujanym fotelu i od razu moje płuca napełniły się kurzem z mebla. Muszę tu porządnie posprzątać. Chwilowo nie miałam na nic ochoty, więc siedziałam dalej w tym samym miejscu. W końcu musiałam zacząć się rozpakowywać, żeby zdążyć wieczorem rozejrzeć się za jakąś pracą. Odepchnęłam się od oparcia fotela i wstałam na równe nogi. Zaczęłam mozolnie rozpakowywać ciuchy i różne bibeloty przy okazji sprzątając trochę mieszkanie, którego nikt nie odwiedzał przez dwanaście miesięcy. Pamiętam jak przyjeżdżałam tu z rodzicami co roku, żeby zachować mieszkanie w dobrym stanie. Około siedemnastej wszystko było wypakowane, a mieszkanie w miarę ogarnięte. Jeszcze tylko się umyłam, przebrałam i byłam gotowa na poszukiwanie pracy. Zamknęłam drzwi na klucz, wrzucając go do tylnej kieszeni dżinsów. Mimo że było lato, pogoda była pochmurna, a tamperatura na pewno nie wynosiła ponad dwudziestu stopni celcjusza. Kierowałam się w stronę centrum. Miałam nadzieję, że się nie zgubię. Rozglądałam się w poszukiwaniu ulotek, ofert pracy, a jedyne co spotkałam to warsztat samochodowy.
-Czego panienka szuka? - zagaił jakiś facet koło czterdziestki.
-Pracy - uśmiechnęłam się wstydliwie.
-Zaraz za rogiem jest knajpka i o ile dobrze kojarzę szukają kelnerki - pokazał mi w którą stronę mam się udać.
-Dziękuję panu bardzo - uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co, polecam się na przyszłość - wskazał ręką na warsztat.
-Oczywiście - ponownie moje usta rozciągnęły się w uśmiechu.
Chciałam odejść ale mężczyzna mnie zatrzymał.
-Jestem Mark - wyciągnął do mnie rękę.
-Michelle - uścisnęłam jego dłoń.
W zamian dostałam uśmiech i mężczyzna wrócił do warsztatu, który potem miałam zamiar odwiedzić. W krótkim czasie dotarłam do kawiarni, na której faktycznie wisiała oferta pracy. Weszłam do środka, a dzwonek wiszący nad drzwiami o tym poinformował.
-Dzień dobry, ja w sprawie pracy - posłałam miły uśmiech chłopakowi stojącemu za ladą.
-Zaraz zawołam szefową.
Na chwilę zniknął z moich oczu, ale po kilku minutach wrócił z kobietą około trzydziestki wyglądającą na całkiem miłą osobę. Ponownie się przywitałam i powiedziałam w jakiej sprawie tu jestem.
-Zapraszam do mnie - powiedziała.
Porozmawiałyśmy chwilę o moim wykształceniu i takich różnych głupotach, po czym bez jakiś większych problemów dostałam pracę. Podziękowałam za tak szybką decyzję i udałam się z powrotem do mieszkania aby jutro rano zacząć pracować. Przechodząc obok warsztatu, zatrzymałam się i postanowiłam wstąpić na chwilę, aby podziękować mężczyźnie. Ku mojemu zdziwieniu była to ogromna hala, w której stało wiele samochodów i motocykli, niektóre były przykryte plandekami. Obok było wejście do sklepu, gdzie zapewne było można kupić części i nie tylko. Niepewnie weszłam do środka. Od razu w oczy rzucił mi się mężczyzna stojący kolo szafki z narzędziami.
-To znowu ja, bardzo Panu dziękuję dostałam tę pracę - zagadnęłam podchodząc bliżej.
-Cieszę się, ale mów mi po imieniu - nie odrywał się od swojej pracy, ale słyszałam radosną nutę w jego głosie.
-Mark, gdzie ty kurwa jesteś?! - usłyszałam jak ktoś krzyczy. - Ten samochód nie jest skończony - osoba ta wtargnęła do środka głośno trzaskając drzwiami. - To miało być na za godzinę do jasnej cholery.
-I będzie, spokojnie. Przyszedłem po części - Mark był spokojny. -Przepraszam Michelle, ale muszę wracać do pracy.
Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się do mężczyzny, kierując się do wyjścia. Ulotnie zerknęłam na osobę, która przerwała mi dobrze zapowiadającą się rozmowę. Był to na prawdę przystojny chłopak, który stał z poważną miną i rękoma założonymi na klatce piersiowej. Ominęłam go z uniesioną głową lekko zaczepiając go barkiem.
-Nie chodź tak szeroko mała bo się przeliczysz - warknął na mnie.
Prychnęłam z kpiarskim uśmiechem nawet się nie odwracając żeby zaszczycić go spojrzeniem. Wyszłam ze sklepu i skierowałam się do mieszkania. Okazało się, że ten 'krótki' spacer za pracą zajął mi ponad dwie godziny. Trochę zmęczona zrobiłam sobie coś do jedzenia i siadając przed telewizorem, zjadłam wcześniej przyrządzone kanapki. Nawet nie było nic do oglądania, więc zrezygnowana przebrałam się w piżamę i położyłam spać, następnego dnia rano do pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz